poniedziałek, 26 września 2016

Wszechświat kontra Alex Woods- [recenzja]


                        Wszechświat kontra Alex Woods

Wszystko zaczyna się na komisariacie. Główny bohater- Alex Woods został zatrzymany na granicy kraju. Na siedzeniu pasażera leżała urna, na domiar złego, w pojeździe zostały znalezione narkotyki. Alex postanawia opowiedzieć nam historię swojego życia.

Poznajemy chłopca kiedy miał 11 lat. W tym samym momencie, kiedy media zaczęły się nim interesować. Meteoryt trafił w dach domu Alexa, a następnie prosto w jego głowę. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. Kiedy jednak chłopiec wybudził się ze śpiączki, jego przypadek został uznany za cud. Po wypadku Alex zaczął mieć ataki padaczki. Przestał być jak inni chłopcy w jego wieku...

W książce znajdziemy mnóstwo mądrych fragmentów. Fragmentów o życiu, śmierci i przemijaniu. Znajdziemy też tam nietypową przyjaźń, która diametralnie zmieniła życia bohatera.

Alex Woods jest bardzo nietypową postacią, której nie sposób jest nie polubić choć trochę. Dysponuje niesamowitą wiedzą oraz jest niezwykle dojrzały. Podobały mi się również jego przemyślenia.

(Szczególnie spodobało mi się 50 ostatnich stron. Aż mnie skręca, aby opowiedzieć Wam co mnie tak zauroczyło, ale nie zamierzam odebrać nikomu przyjemności z czytania. )

"W życiu nie ma prawdziwych początków ani końców. Jedne wydarzenia płynnie przechodzą w drugie i im bardziej staracie się wyizolować je w szczególnym pojemniku, tym łatwiej przelewają się przez krawędzie, niczym woda uderzająca o sztuczny brzeg kanału."


Teraz czas na tę mniej miłą część. Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Była dobra, ale w ogóle nie potrafiłam się w nią wczuć. Nie ciągnęło mnie, aby ją skończyć. Na skrzydełku książki możemy znaleźć fragment recenzji: "Książka, która sprawi, że będziecie się śmiać, choć czasem przez łzy (..)". W innych okolicznościach uznałabym, że jestem emocjonalnie upośledzona, ponieważ ani razu się nie zaśmiałam i ani razu się nie rozpłakałam, ale nie mogę tak stwierdzić, ponieważ ryczę czytając/ oglądając praktycznie cokolwiek. (Serio. Ostatnio kilka razy zalałam się łzami oglądając Pamiętniki Wampirów. To nie jest normalne)

Kolejna sprawa. Książka jest według mnie podzielona na dwie części: Życie chłopca z padaczką i Przyjaźń Alexa z panem Petersonem. Momentami miałam wrażenie, że skończyłam już czytać pierwszą powieść, a teraz jestem w trakcie czytania drugiej, w której wydarzenia z tej pierwszej nie są już zbyt istotne.
I ostatnia już rzecz, do której chciałabym się doczepić, to zasypywanie czytelników mnóstwem skomplikowanych ciekawostek ze świata fizyki czy astronomii, przez które ciężko było mi przebrnąć.
 Tak czy inaczej, uważam tę książkę za wartościową pozycję, po na pewno którą warto sięgnąć. Na pewno nie jest to też lekka książka.

Autor: Gavin Extence
tytuł oryginału : The Universe Versus Alex Woods
rok wydania:2014
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Uważam, że książka ma sporo plusów jak i minusów. Na L.B oceniłam ją na 6 gwiazdek, choć chciałabym ocenić ją na 6.5
A Wy, czytaliście Wszechświat kontra Alex Woods?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy